Wesele bez disco polo
Kiedy (parafrazując słowa naszego-ex prezydenta) pytają mnie, czy da się zorganizować przyjęcie weselne bez muzyki disco polo, odpowiadam: owszem! Jasne, że się da!
Znane polskie przysłowie mówi, że możliwe jest absolutnie wszystko, z wyjątkiem pewnego mrożącego krew w żyłach triku z parasolem. Znam jednak i takich, którzy twierdzą, że ów trik też jest możliwy i wcale nie taki trudny do wykonania. Nic to – wróćmy do kwestii wesela „z” i „bez” disco polo.
Utarło się, że jeśli wesele to kicz, „wiocha” i muzyka chodnikowa. Biesiada, akordeon, jajka w nogawkach, golizna, oj dana oj dana i inne takie. Chcecie takiego właśnie wesela? Jako że przeglądacie właśnie stronę DJ’a, który wygląda-tak-jak-wygląda, a nie stronę weselnej kapeli w stylu „dwa parapety, długo z tyłu, krótko z przodu i wąsik”, to zakładam, że takiego wesela wcale sobie nie życzycie. I wcale ono takie być nie musi. Wesele to tradycja – nie wiedzieć czemu jednak za tradycyjną wersję wesela przyjmuje się jego „wiejską” wersję. Śmiem twierdzić, że mieszczuchom też śluby i organizacja wesel nigdy obce nie były.
Wróćmy jednak do teraźniejszości i tego, jak taką imprezę zorganizować. Są na to, moim zdaniem, co najmniej trzy sposoby.
1. Metoda radykalna – u nas nie będzie disco polo i basta! Mamy elegancką, gustownie przystrojoną salę, wyglądamy jak z żurnala i muzyka wprost z remizy totalnie do tego nie pasuje. Wiemy, czego chcemy i czego nie chcemy. A jeśli goście zaczną się o disco polo upominać, to po prostu trzeba im powiedzieć, że nie ma, nie będzie i tyle. DJ takiej muzyki nie ma, kapela grać jej nie potrafi i tyle. Nie ma tematu. Rozwiązanie to najlepiej sprawdzi się, jeśli wśród waszych gości discopolofani stanowią niewielki odsetek. Nie zdołają wtedy stworzyć „frontu obrony muzyki chodnikowej”, czyli nie przyjdą do grajków w asyście większej bandy.
2. Metoda substytutowa – zamiast disco polo można przecież zagrać całą masę kawałków lubianych przez „stereotypowych fanów disco polo”. Sięgnąć możemy do nowoczesnego folku spod znaku zespołów takich, jak Enej, Brathanki, Golec Uorkiestra, Zakopower itp. oraz dużej ilości prostych i bardzo znanych (a nawet ogranych) „złotych przebojów” w wykonaniu Boney M, Abby czy Modern Talking. Podlejcie to sosem ze starych polskich przebojów Krzysztofa Krawczyka, Czerwonych Gitar itp. Oczywiście wszystkie te elementy będą jedynie dodatkiem do twojego ulubionego repertuaru, ale pozwolą wielu fanom diskopolowych klimatów poczuć się jak w domu, jednocześnie nie powodując u was bólu zębów.
3. Metoda kompromisowa :) – w sumie to nie powinienem o tym pisać, bo nie jest to droga do imprezy „w 100% wolnej od disco polo”. Jest to raczej prosty sposób na pogodzenie na imprezie tych, którzy nie potrafią żyć bez dicho… z całą resztą. O co chodzi? O zgodę na zagranie 2 czy 3 hiciorów spod znaku DP, ale dopiero wtedy, kiedy ktoś o nie poprosi. To taki „wentyl bezpieczeństwa”. Jeśli chcemy zrobić diskopolowemu kuzynowi czy wujkowi przyjemność, zgódźmy się na jedną „Szaloną” czy inny hicior i… wystarczy. Dwa kawałki na cały wieczór to niedużo, a kapela czy DJ może później zawsze powiedzieć, że „przecież już było DP” :)
To chyba tyle – więcej metod nie pamiętam :) Wy za to powinniście pamiętać jeszcze o kilku elementach. Przede wszystkim wybierzcie odpowiednią kapelę/DJ’a – to bardzo ważne. Jeśli kierując się poleceniem od cioci czy mamy zatrudnicie „tradycyjną” kapelę, a później zaczniecie przekonywać ją do waszej wizji… to zostaniecie nazwani „wydziwiaczami”, a stare wygi i tak pewnie zrobią swoje, tak jak zawsze, bo zawsze było dobrze. I może się to nawet skończyć bardzo dobrą, szaloną, taneczną imprezą do rana… ale nie taką, którą wy sobie wymarzyliście.
Pamiętajcie też o sabotażystach, czyli wszelkiej maści wujkach, którzy z niejednego pieca chleb jedli i doskonale (a w każdym razie lepiej od was) wiedzą, co na weselu być powinno, a czego być nie powinno. To oni męczą DJ’a, żeby koniecznie grał dicho, a każdy inny gatunek muzyki określają mianem techno lub metalu. Ludziki takie są z reguły niegroźne, o ile nie znajdą silnych sprzymierzeńców w osobach rodziców, dziadków lub świadków. Wtedy grajkom pozostaje jedynie zgodzić się na zmiany planów lub zwoływać „narady wojenne” z udziałem młodych. Warto więc wcześniej porozmawiać z rodzicami czy dziadkami i poprosić o uszanowanie waszej wizji przyjęcia. I liczyć, że oni to zrozumieją.
Nierzadko jednak bywa tak, że mimo iż młode pary, które pierwotnie wymagają od grajków imprezy bez DP zmieniają zdanie już podczas przyjęcia. I osoby odpowiedzialne za obsługę muzyczną muszą sobie z tym jakoś radzić :)